Chlebki z zaatarem czyli manakeesh
Jakiś czas temu kupiłam zaatar. Ba nawet dwa jego rodzaje. Szczelnie zamknęłam, wsadziłam do szuflady z przyprawami i od czasu do czasu przypominałam sobie, że powinnam go jakoś wykorzystać. Oczywiście pierwszym pomysłem były chlebki, ale od pomysłu do realizacji czasami długa droga. Wreszcie nadszedł ten dzień i są! Trochę się obawiałam czy dzieiciaki nie będą kręciły nosem na nieznany smak, ale poza jednym wyjątkiem nie było sprzeciwu, a to bardzo dobra rekomendacja.
- 2 szkl ( 280 g ) mąki pszennej
- 175 ml wody
- 10 dag drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- 2 łyżki oleju
- 0,5 łyżeczki soli
dodatkowo :
- 3 łyżki zaataru
- 3 łyżki oliwy
Z podanych składników wyrobić ciasto, ręcznie lub w robocie. Odstawić do wyrośnięcia.
Podzielić na 6 części, Uformować kule, spłaszczyć i rozwalkować na cienki placek.
Odstawić do lekkiego podrośnięcia.
Zaatar wymieszać z oliwą. Ilość nie kjest tak ważna, bo zależy od gustu, jak proporcje. Ważne aby oliwy było tyle ile przyprawy.
Chlebki posmarować miksturą. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200ºC i piec 15 – 20 minut.
Smacznego :)
Dla mnie rewelacja! Za’atar uwielbiam, a same chlebki też prezentuj się znakomicie. ;)
I smakują znakomicie.
Piękny chlebek, żeby ktos chciał mi taki zrobic :))
Warto spróbować zrobić, nie są bardzo trudne :)
U Ciebie też po arabsku!
Uwielbiam te chlebki, pycha.
Ale za’atar robię sama.
Pozdrowienia.
Może też do tego dojdę, teaz mam 200 g tego kupnego, więc całkiem sporo. Pozdrawiam :)
Też bym nosem nie kręciła na takie chlebki :)
U mnie prawie zawsze któreś dziecko kręci nosem, dogodzić wszystkim nie jest łatwo :)
Aż chce się jesc :)
I wąchać, pięknie pachną :)